piątek, 14 sierpnia 2009

LOS FREELANCERA





I jak tu nie wierzyć w siły wyższe. I to jeszcze na dodatek złośliwe. Jak przez pół roku wiało w mym życiu zawodowym nudą i nieróbstwem, tak nagle wszystko zwaliło mi się na łeb. Nagle dostaję jakieś zlecenia, odzywają się jacyś znajomi co to chcą portrecik lub okładeczkę, lub cos tam na stronkę... I reguła zawsze jest taka sama: najpierw długo nic potem wszystko naraz. Bo jeszcze zazwyczaj zdarza się, że akurat planowałem wyjazd, urlopik czy coś w tym stylu... A tu dupa. Taki już los wolnego strzelca. Nie zna dnia ani godziny... Ale nie narzekam:).
P.S.: Zapraszam na stronkę z galerią komiksów wolnościowych. Mój też tam się znalazł, co mnie bardzo uradowało.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hehehe znam to az za dobrze:D