czwartek, 26 lutego 2009


No i po mikrourlopie. To zabawne. Przez trzy miesiące leżałem do góry brzuchem i czekałem aż ktoś łaskawie wyrwie mnie z tego błogiego acz niezdrowego nieróbstwa. W końcu pomyślałem: dość. i postanowiłem wziąć sobie aktywny urlop w górach. I co? Na tydzień przed wyjazdem zwaliła się na mnie masa zleceń, zadań, znajomych chcących mnie odwiedzić i nie wiadomo czego jeszcze. Wyjazd zawisł na włosku. Ale zaparłem się. Przełożyłem wszystko na za tydzień i pojechałem trochę pozjeżdżać (na nartach rzecz jasna). Mam ogólną satysfakcję, bo opanowałem strach przed zjazdem (te wszystkie niusy o tragicznych wypadkach na stokach naprawdę mnie przygnębiły) i nawet nauczyłem się nie upadać.
Teraz pora się zabrać za ostatni odcinek pierwszego detektywa i powoli przymierzać się do drugiej części. Szef fabrykanckiej powiedział mi, że dziś jeszcze wrzuci na stronkę odc. 7, a to znaczy, że jest szansa na pojawienie się go(odcinka, nie szefa) jakoś w przyszłym tygodniu. Oczywiście jak tylko się pojawi, dam cynk.

Brak komentarzy: